niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział III

"Do not think about what you say. Just tell me what you think"

* Laura *

Siedziałam w namiocie, nie mogłam popływać sobie w jeziorku jak inni. Cholerna noga! - przeklnęłam w myślach, gdyby nie ona już miałabym frajdę a tak? muszę siedzieć sama. Niespodziewanie do namiotu wszedł blondyn trzymając w ręku kubek z gorącą czekoladą. 
- Jak się czujesz? - zapytał nagle. Zmarszczyłam czoło i wstałam - Czy ciebie przypadkiem kostka nie bolała? - dodał, wyszłam z namiotu i pokuśtykałam parę metrów po czym się odwróciłam i zwróciłam się do niego:
-Ach no tak faktycznie. Popatrz chyba już przeszło
- Okey zapytałem się tylko ... nie musisz się tak denerwować - warknął chłopak, weszłam do namiotu i wzięłam od niego kubek z gorącą cieczą. MMM pycha!

* *  *
- Haha naprawdę pobiłaś chłopaka? w gimnazjum? - zapytał najwyraźniej nie wierząc mi. 
-  Naprawdę - powiedziałam - Może coś ci zaśpiewam? - palnęłam naglę. Chociaż sama nie wiem dlaczego może z nudów? 
- Okey - parsknął, kiedy jeszcze chodziłam z nim do podstawówki miałam lęk przed sceną, teraz pewnie myśli że mi się nie uda zaśpiewać. Oj zdziwi się. Wzięłam gitarę , chodź nawet nie wiem jak się znalazła w moim namiocie i zaczęłam grać a z mych ust wydobywał się tekst piosenki :

Chociaż o tym nie wiesz, wymyśliłam twoje imię ..
Odurzałam się obietnicami i sypiałam w samochodach.
Chociaż tego nie zrozumiesz,
nigdy nie napiszę adresu zwrotnego na kopercie,
aby nie zostawić po sobie śladów.
Chociaż o tym nie wiesz, sypiałam przy twoich plecach
a moje łóżko skarżyło się, że stygnie gdy odchodzisz.
Zabarykadowałam drzwi,
ale kiedy nadszedł ranek nawet nie zauważyłam, 
że Ciebie tutaj nigdy nie było.
Chociaż o tym nie wiesz, powiedzieliśmy sobie wszystko.
Całymi dłońmi, które z każdą chwilą słabły.
Wymyślaliśmy przypływy, sterowaliśmy statkami.
Rozpalałam pocałunkami
morze twoich warg ...

Gdy skończyłam spojrzałam na Rossa, który był zszokowany, pewnie coś bym mu teraz dogryzła ale poczułam przyjemne uczucie. Tak jakbym pozbyła się jakiegoś ciężaru 
- To...było..piękne...- wyszeptał i spojrzał mi w oczy. 
- Właśnie było - wyszeptałam i odwróciłam swój wzrok, nie chciałam się rozpłakać. Nie teraz
- Laura ... - odwrócił mi głowę zmuszając mnie abym spojrzała mu w oczy - Czy...ty...nadal mnie kochasz? - zapytał
- Nie - odpowiedziałam. Blondyn dostał szoku i dobrze xd


-------------------------------------
Hej przepraszam że taki krótki no ale muszę się szykować
na egzamin gimnazjalny a potem muszę szukać 
dobrego liceum. Wiecie skąd wzięłam tekst tej piosenki?
śpiewała ją Gin z filmu '' Tylko ciebie chce''
Zapraszam was na moje 2 blogi:







czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział II

"And the moral of this fairy tale is short and some known .. that if you trust the people you're fucked"

* Vanessa*

Gdy dotarliśmy do domu, miałam ochotę przypierdolić siostrze w łeb ( przepraszam za przekleństwo od ~autorki) . Zamknęłam szybko drzwi i spiorunowałam Laurę wzrokiem.
- To może zacznijmy od początku - położyłam ręce na biodrze. Mówiłam powoli, żeby przypadkiem młoda Marano zrozumiała - Ross chciał cię przeprosić ale ty odmówiłaś i na dodatek złego przezwałaś go?! - warknęłam. Siostra oczywiście nic sobie z tego nie zrobiła . Ba! nawet mnie nie słuchała! 
- A morał tej bajki jest krótki i niektórym znany.. że jeśli ufasz ludziom to jesteś pojebany - powiedziała po czym poszła do swojego pokoju. Yyyy czy ona przed chwilą do mnie przeklnęła?! a to męda jedna! . Zła poszłam do łazienki, wcześniej mając swój upragniony zestaw:
zxc
Po czym wyszłam z domu. Musiałam sobie parę spraw przemyśleć, chodzi mi tutaj o buntowniczą siostrę.

* * *
- Riker! - wrzasnęłam, gdy zobaczyłam chłopaka przy budce z lodami. Aż naszła mnie ochota, jednak postanowiłam na razie pogadać z blondynem. Tu chodzi o przyszłość Raury
- Hej Van - powiedział smutno - Przepraszam, cię za Rossa - dodał. Uśmiechnęłam się lekko. Lubiłam go. Tak samo jak Rossa. Tylko szkoda mi Laury.
-  Może się przejdziemy? - zaproponowałam. Chłopak jednak ku mojej super zachęty nie zgodził się. Posmutniałam.
- Czemu? - zapytałam ze smutkiem.
- Mam lepszy pomysł - powiedział tajemniczo - Zrobimy biwak! - wykrzyknął. 
- A wiesz, że to zajebisty pomysł?! Ty ja, Laura, Rydell,Rocky,Ell,Ross - rozmarzyłam się. 
- To co? powiemy reszcie? aaa może przyszykujmy też rowery. - dodał uśmiechnęłam się.

* * *
- No chyba cię pojebało! i to mocno! - wrzasnęła siostra, spoglądając na mnie. Nie wiem dlaczego to zły pomysł? Zrzuci tłuszczyk, będzie miała sexy sylwetkę i na dodatek zaprzyjaźni się z Rossem.
- Ja nie spytałam się ciebie czy idziesz - powiedziałam - Tylko oznajmiłam, że masz ruszyć szlachetne 4 literki i iść mi po rower! - wrzasnęłam. Siostra wzdrygnęła się. Taaak niech się mnie lepiej boi!
- Nie - syknęła i dalej wróciła do swojej czynności, czyli do oglądania ''Glee". Zdenerwowana podeszłam do niej i zabrałam pilota. Dalej to chyba nie muszę mówić co zrobiłam z kablówką, co nie?
- Pójdziesz - syknęłam. I wskazałam jej by poszła do piwnicy po te rowery. Niechętnie ale uczyniła moją prośbę....

*Ross Lynch*

Stałem pod drzwiami siostry i od 4 minut się dobijałem. A ona? nie wpuszczała mnie. Smucił mnie ten fakt bo ja i Ryd jesteśmy ze sobą zrzyci. Niespodziewanie podszedł do mnie Riker
- Idziemy na biwak! - wykrzyknął. Wyszczerzyłem oczy ... czy to nie jest dziwne? brat przychodzi do domu taki odmieniony i oznajmia, że idziemy na biwak? coś tutaj nie gra
- Spotkałeś się z Van, prawda? - spytałem się domyślając.
- Tak i cała nasza rodzinka oraz siostry Marano idą na biwak - powiedział triumfalnie. Niechętnie ale się zgodziłem 
- Idź po rowery a ja pogadam z siostrą - powiedział blondyn. Zrobiłem to o co prosił. Chciałem bowiem mieć dobre relacje z siostrą.

* * *

Wszyscy już niecierpliwie czekaliśmy na tą idiotkę i Van. Godzina 18:00 a dziewczyn jak nie było tak nie ma. Boże co one tam robią?
- Może nie przyjadą? - spytał smutny Ell.
- Nie ... Van zgodziła się - pocieszył go Rik. Chciałem coś powiedzieć, ale zobaczyłem jak dziewczyny mkną w naszą stronę.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedziała rozbawiona czarnowłosa, jej siostra spojrzała na mnie groźnie. 
- Myślałam, że bałwany są tylko w zimie . A paczcie jednak się pomyliłam - zakpiła. Nie odgryzłem jej się bo Delly i Ell spojrzeli na mnie groźnie. 
- To co jedziemy?! - wrzasnął niecierpliwy Rocky. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem i ruszyliśmy ku przygodzie ...

* Laura Marano*

Zostałam przydzielona bym '' opiekowała '' się tym CIOTĄ!, dlaczego wcześniej zrobiłam cudzysłów?
bo nie zamierzam się nim opiekować. Niech robi co chce. Kątem oka zobaczyłam jak blondynek pod złym kątem trzyma kierownicę. Postanowiłam interwniować
- Trzymasz źle kierownicę - powiedziałam. Gdy nie zrozumiał, oczywiście u niego to normalka postanowiłam wyjaśnić mu jaśniej. - To znaczy pod złym kątem 
- A ty za szybko jedziesz - odgryzł mi się. No ja go ratuję przed śmiercią a on jeszcze sie na mnie rzuca?! spoko jak coś mu się stanie to, żeby nie było na mnie. Ostrzegałam go. Chciałam coś mu dodać, ale niespodziewanie straciłam panowanie nad rowerem. Straciłam przytomność ...

* * * 

Otworzyłam oczy ... głowę miałam podpartą na nogach Lyncha, który uśmiechał sie do mnie jakby zobaczył ser ..
- Dobrze, ze nic ci się nie stało - w jego głosie było słychać troskę. Uśmiechnęłam się
- Chodźmy musimy poszukać resztę - powiedziałam i chciałam wstać, ale poczułam przeszywający ból. Znowu upadłam tylko tym razem w ramiona Rossa.
- Co ci jest? - zapytał przerażony
-  Boli mnie kostka - powiedziałam również przerażonym głosem.
- Chodź wezmę cię na barana - powiedział. 
- Ughr dobra, ale co z rowerami? - zapytałam.
- Zdrowie jest ważniejsze - powiedział, wskoczyłam mu na barana i poszliśmy. Hmm gdzieś, bo jak znając życie zgubiliśmy się. Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł!

* Riker Lynch *

Gdy rozbiliśmy namioty, zdaliśmy sobie, że nie ma 2 osobników a mianowicie Rossa i Laury. Pewnie nasze gołąbki chcieli pobyć sam na sam. Bez nas. Szkoda, bo lubiłem ich kłótnie. 
- Gdzie jest Laura? - zajęczała Van. Bała się o siostrę, nie wiem od kiedy oni zniknęli. Postanowiłem ją pocieszyć
- Nie płacz. Lau to mądra kobieta . Poradzi sobie - powiedziałem i objąłem ją. 
- Ale przecież to mała... - nie mogła dalej dokończyć bo usłyszeliśmy jakieś kłótnie. Odwróciliśmy zaciekawione głowy. To co zobaczyliśmy przerosło nas. Lau siedziała na plecach Rossa! Otworzyliśmy kopary z szoku
- No co? - warknęła brunetka - skręciłam kostkę - mówiła to nadal siedząc na plecach mojego brata.
Mina Van bezcenna ... 

----------------------------
Witam witam oto wasza Rydell, jak podoba się rozdział?
mi tak! <3 nie będe długo się rozpisywać
dziękuje za komentarze pod tamtym rozdziałem. Mam nadzieję, że i ten będziecie czytać
tak więc do następnego
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział I

"Hate people, is a free, fun and as long as legal''

*Laura*

Dzisiaj był wyjątkowy dzień ... dlaczego? Bo dzisiaj z Littleton przyjeżdża kuzynka - Alex. Niezmiernie szczęśliwa pobiegłam do łazienki, wcześniej wzięłam swój ukochany zestaw. Jeszcze tylko makijaż i gotowe!
-Vanessa! - wydarłam się na cały dom, gdy zobaczyłam że mój ulubiony błyszczyk jest już 'pusty'. Czarnowłosa podeszła do mnie, zadziwił mnie fakt że siostra miała na sobie dziwną, ale to bardzo dziwną sukienkę.
- No co? - spojrzała na mnie.
- Niccc- odpowiedziałam, ale po chwili pokazałam jej błyszczyk - Czy wczoraj jej używałaś? - zapytałam gniewnym głosem. Siostra tylko się zaśmiała. O i tu się właśnie zdradziła. 
- Nie? zapomniałaś nie lubię brzoskwiń! - siostra warknęła. 
- Tsa ... bo ci uwierzę - prychnęłam. Siostra gdzieś poszła. A ja odetchnęłam, nie miałam siły z nią się kłócić. Choć warto było... Nie minęła minuta a starsza Marano wróciła z widelcem i talerzem ... o nie! czy ona chce zrobić to co ja myślę?! Po chwili usłyszałam tarcie o talerz widelcem . Ughr jak ja tego nienawidzę!
- PRZESTAŃ! - wrzasnęłam. Siostra jeszcze kilka sekund tak się bawiła, na szczęście już przestała.
- To co? dalej powiesz mi, że kłamię? - przymrużyła oczy i oczekiwała mojej odpowiedzi
- Dobra nie - poddałam się , gdyż ona nadal trzymała rzeczy do tortur
- Nienawidź ludzi, Jest to darmowe, fajne i póki co legalne - wyszeptała jakby do siebie siostra. Zmarszczyłam czoło
- SŁYSZAŁAM! - krzyknęłam, gdy sis opuściła łaziękę
- I O TO CHODZI! - odkrzyknęła mi. Heh co za franca jedna! ( -,- )

***

- Ej! a gdzie my w ogóle idziemy? - zapytałam.  Siostra tylko parsknęła i pociągnęła mnie za rękę. Przecież przyjazd Alex jest za 3 godziny. Musi przecież pożegnać się z rodziną. Normalka. 
- Do Lynchów - powiedziała dumnie, uśmiechnęłam się pod nosem. Ale zaraz WRÓĆ!! Do Lynchów?! czy ona jaja ze mnie robi?! . Nagle zatrzymałam się. 
- Nie idę do tego jełopa! - wrzasnęłam i żeby lepiej pokazać swój bunt tupnęłam nogą. Heh niech lepiej znajdzie dobry argument, bym do niego poszła.
- Kupie ci żelki - zrobiła minkę słodkiego szczeniaka. Zdziwiłam się, dlaczego ona do cholery chce iść tam?!
- Nie! - pisnęłam jak małe dziecko. Nie dość, że zużyła mi calusieńki błyszczyk, nie będę wspominać, że to był mój ulubiony smak to  jeszcze mam iść do L.Y.N.C.H.Ó.W! boże ja nawet tego nazwiska nie mogę wymówić!
- Chce zobaczyć Rikera - powiedziała. Zamurowało mnie to. Czy on i Van ten teges? 
- Rikessa? - powiedziałam i zrobiłam rybie usta. Siostra tylko pacnęła się w głowę. No co?!
- Nieeee? idziemy! - warknęła i pociągnęła mnie. 

***

- Larwom wstęp wzbroniony! - syknął blondyn zagradzając mi drogę. Niech mnie dzisiaj nie denerwuje, ta szuja jedna! Przetrzymywał by mnie pewnie gdyby nie interweniowała Rydell
- Ross wpuść ją! Albo pokaże jej zdjęcia z dzieciństwa ... co wybierasz? - blondynka powiedziała to w miarę słodko. 
- To może niech mnie nie wpuszcza! - powiedziałam. Ross zmierzył mnie groźnym wzrokiem. Nie boje się go! 
- Okey niech wejdzie- przerzucił oczami i niechętnie mnie wpuścił. On niechętnie?! to ja niechętnie tu przychodzę!
- To co dla ciebie misiaczku? - zapytał Ratliff, gdy już bezpiecznie znalazłam się w salonie. Wyszczerzyłam oczy ... co on przed chwilą do mnie powiedział?
- Pff misiaczku - powiedział sarkastycznie Lynch - Najlepiej jakbyś użył słowa Gryzzly - dodał. Coraz bardziej zaczynał mnie on już denerwować. Czy ja go tak obrażam? nie!
- Spierdalaj nicieniu - syknęłam. Sorki, ale już nie wytrzymałam. Ten nic z tego sobie nie zrobił i pobiegł do pokoju. Tchórz. 
- Nie zwracaj na niego uwagi - powiedział Ell i poklepał mnie po ramieniu. Nie wiem czemu ale poczułam się lepiej. Doceniana.
- To co zrobisz mi kawkę? - zapytałam z nadzieją. Oczywiście przyjaciel mnie nie zawiódł. Zgodził się.

***
Razem z rodzeństwem Rossa, oraz z moją siostrą i Ellem oglądaliśmy sobie :
,,Ratatuj". I co z tego, że jesteśmy za dorośli, żeby oglądać tą animowaną bajkę. Przecież w każdym z nas drzemie dziecko. 
- Co oglądacie? - zapytał idiota, który celowo stał koło mnie.
- Na pewno nie ciebie - odpowiedziałam. 
- A szkoda wiesz? jestem taki seksy - pisnął. Musieliśmy zasłonić uszy, bo przecież przez tą fujarę bylibyśmy głusi.
- Jeszcze słowo i wepchnę cię pod samochód - wysyczałam. Boże dlaczego musiałam zgodzić się tutaj przyjść? 
- A wiesz, że jesteśmy w domu? - zapytał Rocky. A ja spojrzałam na niego wzrokiem typu ,,WTF'' ?! - To znaczy, że samochody nie jeżdżą po domach - dodał.
- A wniosek z tego jaki niby jest profesorze Rock? - zapytała Van kompletnie nic nie rozumiejąc
- Że Laura nie wrzuci Rossa pod samochód. - powiedział.
- Wow - zdumiała się Delly - Sam na to wpadłeś? - zakpiła z niego. 
- A żebyś wiedziała - wstał z fotela i dumny jak paw poszedł do swojego pokoju. Albo chciał pokazać jaki on jest niesamowicie mądry - czujecie ludzie ten sarkazm? albo strzelił focha. Ja wybieram drugą opcję. Wzięłam bułkę z serem, bo gdy jestem zła to jem.
- Nie jedz tyle bo będziesz jeszcze cięższa i się w żadną super kiecke nie zmieścisz - powiedziała siostra, a reszta cicho zaśmiała się.
- Odezwała się chudzina. Jak byłaś małym bobasem to miałaś trzy podbródki - dogryzłam jej.  Aż bidulka skrzywiła się. Auć! prawda boli?
-Dawno i nieprawda. Teraz jestem piękna, zgrabna i powabna - powiedziała dumnie. 
- Gdzie? - zapytał Ell i to był jego błąd. Chwilę później rudzielec i czarnowłosa zaczęli się ganiać, yyyy to znaczy Van chciała uśmiercić Ella. Nagle zadzwonił telefon, a na wyświetlaczu był numer Alex. 

L: Hej Alex! szkoda, że ciebie nie ma! Van próbuję zabić Ella, mówie ci komiczni są ! - wykrzyknęłam zadowolona.
A: Słuchaj Lau - słyszałam w jej głosie smutek. Nie lubiłam tego - Dzisiaj nie przyjadę ... samolot się opóźnił a Littleton do Denver to daleka droga.
L: A szkoda, razem byśmy dokuczali temu Lynchu 
A: Mówisz o Rossie?! 
L: Weź nie przypominaj mi jego imienia!
A: Hehehe wiedzę, że humorek dopisuję. No nic muszę się pożegnać. Pozdrów Van ode mnie. Pa
L: Pa

Smutna położyłam telefon na stoliku. Musiałam z kimś pogadać, ale oczywiście każdy zajmował się bitwą Ella i Van.
- Co się stało? - zapytał ... hyh wiecie kto.
- A co cię to obchodzi?! - warknęłam. Widziałam, że chłopak się oburzył.
- Ja tu próbuję załagodzić sytuację a ty?! zawszę dążysz do kłótni! - wrzasnął. Spojrzałam na niego zszokowana, nigdy nie podnosił do mnie głosu. Nigdy.
- To po co w ogólę próbujesz załagadzać sytuację! - wrzasnęłam - Może ja cię nie lubię?! i nie chcę cię lubić?!- dodałam. Wszyscy spojrzeli na nas przerażeni, nawet siostra i Ratliff się uspokoili
- Super! - wrzasnął.
- Super! - przedrzeźniałam go - Idę z stąd, bo zaraz puszczę pawia! - dodałam i nawet nie czekałam na reakcję Van, po prostu pociągnęłam ją za rękę tak jak ona wcześniej.

* Ross*

Gdy wyszła z tego domu poczułem ulgę? tak to idealne określenie. Jednak po minie Rydell wynikąć było można, że nie była zadowolona z naszej kłótni. Ale przecież ja chciałem się pogodzić a ona co? wali do mnie z tekstem '' Może ja cię nie lubię?! i nie chcę cię lubić?! '' . To co siostra ode mnie chce?
- Gratuluję ci! - w jej oczach widziałem łzy - Jesteś z siebie zadowolony?! - dodała.
- Tak. - powiedziałem, a siostra uciekła z płaczem. Nie chciałem do tego stanu doprowadzać, ale przykro mi z MARANO pogodzić się nie da!
-  Weź Ross się ogarnij - powiedział Ell, który był zmartwiony stanem blondynki. 
- Daj spokój! - machnąłem ręką - Przecież widziałeś, że próbowałem z nią się pogodzić! - dodałem a przyjaciel nic nie odpowiedział tylko poszedł za Delly. Pięknie! nie dość, że to ja dostałem ochrzan od rodzinki to jeszcze ta Marano obróciła ich wokół palca!. Cudownie! Zapowiada się zajebisty dzień ...


*********

I jak wam się podoba pierwszy rozdział? 
mi bomba! Nie chciało mi się pisać prologu ... więc >_< 
wstawiłam pierwszy rozdział. 
Mam nadzięję  że wam ... 
to do zobaczenia <3
Rydell ♥

...